Aleksander
Aleksander, 4 lata choruje na czterokończynowe porażenie mózgowe.
Czas oczekiwania na upragnione dziecko jest zazwyczaj przepełniony radością i spokojem, szczególnie kiedy badania potwierdzają, że ciąża przebiega prawidłowo. Jednak zdarzają się sytuacje, gdy pod koniec ciąży okazuje się, że dziecko urodzi się z niepełnosprawnością. Tak było w przypadku Pani Katarzyny, mamy Aleksandra, który cierpi na mózgowe porażenie dziecięce czterokończynowe.
Nic nie wskazywało na chorobę
Do 24 tygodnia ciąży zapewniano Panią Katarzynę, że dziecko rozwija się prawidłowo. Niestety na jednej z wizyt lekarskich okazało się, że pojawiło się wielowodzie, czyli nadmierna ilość wód płodowych, co może zagrozić życiu dziecka. Od tego momentu zaczęła się obawa o zdrowie chłopca, kobieta musiała zostać w szpitalu aż do rozwiązania.
Walka o życie chłopca
Aleksander urodził się jako wcześniak. W 7 dobie życia u Olka wykryto sepsę, która doprowadziła do licznych wylewów komorowych oraz zapalenia opon mózgowych. Chłopiec aż trzy razy miał zakładany zbiornik Rickhama zanim założono mu zastawkę komorowo-otrzewną, która miała zatrzymać przyrost wodogłowia. Stan chłopca cały czas był ciężki, w czwartym miesiącu życia doszło do zatrzymania akcji serca. Po wielu próbach udało się przywrócić czynności życiowe, co pozwoliło odetchnąć rodzicom z ulgą. Niestety ta radość nie potrwała długo, ponieważ szybko została postawiona diagnoza – mózgowe porażenie dziecięce czterokończynowe.
Pobyty w szpitalach i rehabilitacja, które są codziennością
Pomimo swojego młodego wieku chłopiec przeszedł już 10 operacji. Aby podtrzymać ich efekty konieczna jest systematyczna i intensywna rehabilitacja. Aleksander jest rehabilitowany pięć razy w tygodniu na co rodzice przeznaczają około 500 zł, co daje aż 2 000 zł w skali miesiąca. Wzmocnienie mięśni oraz części ciała, które są najsłabsze to nasz priorytet. Zajęcia przynoszą Olkowi ogromną radość, uśmiech nie schodzi mu z twarzy, a najważniejsze jest to, że z dnia na dzień widzimy postępy, jego małe kroczki, które dają nam motywację do dalszej i bardziej intensywnej pracy – mówi Pani Katarzyna, mama chłopca.
Nadzieja na pierwszy krok
Najpilniejszą potrzebą chłopca jest zakup dynamicznego pionizatora, który umożliwi chłopcu samodzielne poruszanie się. Olek przy każdej możliwej okazji pokazuje jak bardzo chce wstać i chodzić samodzielnie, dzięki temu urządzeniu byłoby to możliwe, dodatkowo to nowa forma jego rehabilitacji – tłumaczy mama.
Daje radość innym pomimo ciężkiej choroby
Aleksander pomimo, że zmaga się z nieuleczalną chorobą, która zostanie z nim do końca życia jest bardzo szczęśliwym dzieckiem. Pokazuje to swojej rodzinie na co dzień. Najpiękniejszą relację ma z braćmi – z młodszym zawsze bawi się najlepiej, natomiast starszy brat otacza go opieką i wsparciem. Świetnie się uzupełniają, nie wyobrażam sobie życia bez chłopców i jestem z nich bardzo dumna – mówi Pani Katarzyna.