Andrzej

Andrzej

Pan Andrzej ma 47 lat. W 2011 roku uległ wypadkowi w wyniku, którego doznał poważnych obrażeń czaszkowo-mózgowych. Jest ojcem trzech córek, z których jedna urodziła się z wadą serca. W pierwszych latach Pan Andrzej wspierał żonę w leczeniu córki, teraz obojgiem opiekuje się Pani Wioletta, z którą rozmawiała Beata Tadla. 

Po wypadku mężczyzna przez prawie rok przebywał w śpiączce. Specjaliści nie dawali mężczyźnie wielkich szans na samodzielne życie. Pani Wiola wspomina - Jego stan został zdiagnozowany jako ciężki, bardzo ciężki. Miał być to stan wegetatywny do końca życia. Po prawie roku udało się wybudzić Pana Andrzeja. Przez wiele miesięcy cierpiał na bezgłos, nie miał świadomości o tym co się wydarzyło. Mimo trudności Pani Wiola nie poddała się. Kobieta podkreśla, że ich małżeństwo było bardzo udane – Byliśmy zawsze szczęśliwym związkiem, Andrzej był cudownym mężem i ojcem.

Intensywna rehabilitacja pozwoliła zawalczyć o funkcjonowanie męża bez asysty. Najpierw pierwsze kroki przy balkoniku rehabilitacyjnym, potem poruszanie się przy wsparciu drugiej osoby. Niestety radość nie trwała długo, ponieważ po długiej śpiączce stan kości Andrzeja bardzo się pogorszył. Każdy niefortunny ruch powodował złamania, a dodatkowym problemem stały się skostnienia pozaszkieletowe. Lekarze zalecili wstawienie nowoczesnej endoprotezy. Mężczyzna jest już po zabiegu jednak rodzina wróciła do punktu wyjścia, bo znowu zaczyna się walka o samodzielność. Pani Wiola dodaje – Bardzo chciałabym, żeby on był samodzielny. Doskwierają mi bóle pleców, bo muszę pomagać mężowi przy każdym ruchu, przy każdym wyjściu do toalety.

Pozostałe artykuły